Strona:PL Paweł Gawrzyjelski - Wyprawa po żonę.pdf/46

Ta strona została uwierzytelniona.
— 42 —

piero przekonawszy się na dobre, że to ogier, że mu nie brak ani ogona, ani łba, ani nawet kopyta, trochę weselej obrócił się do Michałka i powiedział:
— Co nam Michalek narobiul za strach! Te wszystkie luzie mi powieżeli, że wiżeli, jak Michałek wszczekle jechol na ogiera jakby na ćmircz, i że ogier poniszczona dycht, dycht.
— I to ludzie wam powiadali? spytał się Michałek ochrypiałym głosem.
— Ny, toć luzie, toć byli na polu i wiżeli, że wy niszczycie mojego konia i jedziecie bez szapka i z golim głowiem, jak zlodziej, co na jarmaku bóty ukradł. A ten ogier, to fain koń, i wort trzysta talarów. Toby Michalek narobiul sobie ciężkiego szkoda, kiedyby zniszczył mi ogiera i muszol zapłacić te wszystkie pieniądze.
— Co tam gadać, mruknął Michałek tu macie szkapę, weźcie go sobie i wsadźcie za szkło w obrazek, kiedy wam tak miły.
Majerek niby niedosłyszał. — Mój