całą trzodą mniejszych i większych wysepek, widocznie okruszyn lądu stałego, kiedyś od niego przez morze oderwanych. Nic tak milutko pięknego, nic zabawniejszego, jak ta cieśnina, w której wschodnim końcu leży rzeczywisty port Singapore. Dziesiątki wysepek, niektóre o równym prawie poziomie z morzem, uwidocznione tylko przez bukiety palm kokosowych, które wprost z morza wyrastać się zdają.
Samo Singapore, kilku nieznacznymi pagórkami od północno – wschodu otoczone, jest istną metropolią o stu kilkudziesięciu tysiącach mieszkańców. Położenie cudowne, od Colombo nierównie piękniejsze, tylko tu brak wegetacyi, tamtejszej szalonej wybujałości, jaką czaruje Colombo. Miasto rozległe, głównie chińskie, robi ogromne wrażenie, raz wskutek niezliczonej ilości typów i ras, które się tu spotyka, powtóre wskutek ślicznego położenia, paru pięknych publicznych budynków i ogrodów, pierwszych widzianych pagód chińskich, a wreszcie wskutek rzucającego się w oczy faktu, że to jeden z najważniejszych punktów świata pod względem handlowym, powołany do odgrywania bardzo poważnej roli w stosunkach światowo - handlowych. Jestto rosnący kolos, a to dla przeciętnego Galicyanina rzecz arcyciekawa, bo jej nigdy nie widział.
Ledwie zawitaliśmy do portu, zjawia się tutejszy austryacki konsul ad honores, pan Brandt, kupiec, i oddaje ministrowi dwie depesze z Bang - kok: nasz konsul tamtejszy donosi, że król w początkach stycznia wyjeżdża na dwa miesiące w głąb kraju na objażdżkę inspekcyjną, i że każe prosić ministra naszego (o czem drugi telegram), by odłożył swą wizytę na później! Tragedya! Nas dwóch attachés, jakby kto obuchem w głowę uderzył! Tym sposobem przepada na teraz, dla mnie i Samsona, bytność w Bang - kok, na cośmy się jak dzieci cieszyli... I trzeba notabene natychmiast decydować co dalej, bo Posejdon odjeżdża za 24 godzin do Hong - kong, a następny austryacki Lloyd idzie dopiero za miesiąc; inaczej zaś jak na Lloydzie, ani minister ani Samson nie chcą jechać, bo nie mieliby podróży bezpłatnej; miesiąc znów siedzieć w Singapore niesposób, boć
Strona:PL Paweł Sapieha-Podróż na wschód Azyi 043.jpeg
Ta strona została uwierzytelniona.