Strona:PL Paweł Sapieha-Podróż na wschód Azyi 209.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

i bałwanami ciskać. Statek jęczał formalnie, jakby ostatnich dobywając sił w tej nierównej walce. Pierwszy raz w życiu widząc tę potęgę żywiołów, ten słaby stateczek i tego nieboraka w morzu, który ledwie wpadłszy do wody, już porwany przez fale, jak punkcik wyglądał — pierwszy raz w życiu miałem uczucie, że patrzę śmierci w oczy — a te oczy na morzu rozhukanem są bardzo nieładne. Ale Bogu dziękowałem i dziękuję, że mi pozwolił przebyć takie przejście, bo wiele, bardzo wiele w takich kilku chwilach nauczyć się można. Wtedy doprawdy staje się napoły już przed sądem bożym; w mgnieniu oka całe życie staje przed oczyma duszy, i widzi się niestety, jak życie to w dodatnie strony ubogie. Strasznie musi być umierać samotnie na tym ocecnie, który sam jako wieczność wygląda i odczuwać nam daje ogrom i grozę tej wieczności i naszą wobec niej maleńkość i bezsilność.
Może kiedy czytać będziecie, spokojnie w fotelu, ten mój list; wyda się wam, moi drodzy, że przesadzam grozę położenia; nie wiem — zdaje mi się że nie. W każdym razie mój malarz, choć pół świata objechał, powtarza: So was Schauderhaftes, so was Entsetzliches habe ich in meinem Leben nicht geahnt! Bo też co prawda, Ocean Spokojny jak się rozkołysze, to nie żarty. Nad wieczorem wicher zwolniał nieco, deszcz przestał padać, i ujrzeliśmy nareszcie na horyzoncie ląd, wyspy japońskie, koło których zdaje się przez pół dnia skakaliśmy jak opętani. Teraz płyniemy mimo wichru spokojnie, bo mamy na wsze strony ląd; jesteśmy w tak zw. Inlande-See, morzu wewnętrznem japońskiem; jutro, da Bóg, staniemy popołudniu w Kobe, porcie jednym z większych w Japonii.
Wracając przez Sybir, chcę po drodze wstąpić do Częstochowy.


Na jeziorze Biwa, w kwietniu 1889.

Korzystam z trzech godzin, które mam spędzić na pokładzie stateczku przewożącego mię z jednego brzegu jeziora