Strona:PL Paweł Sapieha-Podróż na wschód Azyi 266.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

tności, cała wielkość tego rodu, co tak gwałtownie ze szczytu potęgi i świetności runął w otchłań zapomnienia i bezsilnej bezczynności, uczucie litości na widok człowieka, co temu lat 22, bo w 1867 r. przyjmowany przez cesarza Napoleona i królowę Wiktoryę z honorami należnymi panującemu, mieszkał w jednym z pałaców cesarskich w Paryżu, gdzie miał pozostać czas dłuższy dla kształcenia się, a w parę miesięcy potem, gdy w kraju wybuchła rewolucya, musiał cichaczem powracać, by na wieczną bezczynność skazany, przez dorobkiewiczów dzisiaj Japonią rządzących, z niechęcią, zawiścią i obawą traktowany, rozpamiętywać minione niepowrotnie świetności czasy — uczucia takie mną miotały, wyznaję, gdy po chwili w progu zjawił się sam książę.
Nizkiego wzrostu, rysów nieregularnych a jednak niesłychanie typowych, o ogromnem, wysokiem czole; jeszcze młody, lat około 34-ch liczy; oczy, choć nieco w skos, pełne inteligencyi, przenikliwości, ale i smutku; wyraz twarzy rozumny, ale również łagodny, niezmierne cierpienie duszy zdradzający. Typ raczej, powiedziałbym, mongolski, bardzo śmiały; głos cichy, niezmiernie miękki, prawie kobiecy. Figura niesłychanie dystyngowana, ręka arystokratyczna, stosunkowo silna i wielka. Ubrany, niestety, wbrew zwyczajowi rodziny, po europejsku, zupełnie czarno. Maniery wielkopańskie, więcej powiem: maniery księcia krwi, nader łaskawego. Wszedł, stanął u progu i czekał na powitanie Siebolda, który po zwykłej formułce przywitania, począł rozpowiadać po japońsku, kto ja jestem. Z niesłychaną grzecznością mnie przyjął, najpierw ukłonem, potem podaniem ręki. Grzecznym frazesem kazał mnie przeprosić, że nie mówi po francusku; tyle lat minęło, nie ma już w użyciu tego języka; więc konwersacya toczy się za pomocą tłumaczenia Siebolda. Najpierw zwykłe frazesy, ale nie tak banalne, jakie zwykłem od tych panów słyszeć; wszystko co mówił, o co pytał, było rozumne, widać było człowieka bardzo ze sprawami Europy obeznanego. Dodał, że czytał w gazetach o rewii, którą minister wojny dla mnie urządzi, i zapytał, czy nie śmieszną mi się wydała kawalerya japońska, ów niepotrzebny a kosztowny sprzęt; bo