Strona:PL Paweł Sapieha-Podróż na wschód Azyi 271.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

a sami »riksami« najpierw do Kunosan, potem do Szidznoka na nocleg pojedziemy. Droga śliczna, wciąż między polami, wioskami, wreszcie nad brzegiem morza. Po niespełna 11/2 godziny stajemy w Kunosan, wysiadamy z wózków, i pieszo ku świątyniom. Przed nami niebotyczna skała; tam u szczytu cel naszej pielgrzymki, tam u szczytu grób wielkiego Jejasu, pierwszego z rodu Tokugawów sajguna, sławnego prześladowcy katolicyzmu! U stóp skały chwilę wypoczniemy; przed nami, jak wysoko okiem sięgniesz, w zygzak prowadzą kamienne schody. Cicho tu i spokojnie; upał tu dokumentny, ale schody ocienione starannie wiekowemi sosnami, co jak straże, w najdziwaczniejszych pozach wzdłuż schodów siedzą, widocznie się dziwią, bo tu biali rzadkim gościem. Idziemy w górę powoli, bo gorąco, ale bo i widok coraz piękniejszy. Nareszcie jesteśmy u szczytu. Brama jak zwykle z naturalnego drzewa drogocennej sosny, zszarzałego wiekiem. Przed bramą między krzewami ukryty domek, siedziba wartowników i sług świątyni. Nad przepaścią kilkusetmetrową wisi istotnie kilkusetletni matsu, pochylony ku przepaści, konarami ledwie się trzyma, pokrzywiony, zgarbiony, a taki piękny! Dwóch sług świątyni, niezbyt naszym widokiem uradowanych, jak zawsze jednak grzecznych i uprzejmych, prowadzi nas w górę, bo świątynia jeszcze wyżej.
Rozkład zupełnie Nikko przypomina, a raczej powiedzmy Nikko tę świątynie przypomina, bo ona mu za model służyła. Wśród pysznych drzew, tak misternie, z takim gustem rozsadzonych, tak nieregularnie, a jednak tak cudowną całość zieloności tworzących, brama główna świątyni; za nią, jak w Nikko, dwa campanile stały — dziś już tylko jeden, bo owi reformatorzy Japonii, którzy sajgunów obalili, chcąc wszędzie i we wszystkiem swą władzę a ich upadek zadokumentować, świątynię z buddyjskiej na szaintoicką przerobili, i twierdząc, że ów campanile, co po lewej stronie wejścia stał, nie jest w stylu dość czystym Szinto, z ziemią go zrównali. Pobożna jakaś ręka w miejscu, gdzie stał campanile, zasadziła piękną palmę. Sługa, co nas tu prowadzi, z wyra-