Strona:PL Paweł Sapieha-Podróż na wschód Azyi 331.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

dwa stadka; kraj równy jak stół. W dali, hen na zachodzie, z wieczora wielkie góry widoczne — jakie? pojęcia dziś nie mam. Przy zachodzie słońca znowu widok cudowny. W dali jedzie Mongoł na wielbłądzie w czerwonym, purpurowym, szerokim, pysznie się fałdującym płaszczu (czerwono wielu się ubiera), wśród żółtawo-zielonej puszczy; za nim, w głębi, skały różowo-ceglaste — nad nim strop niebios lazurowy; co za obraz, co za gra kolorów! Lamowie, czyli mnisi buddyjscy, w namiocie obok brzęczą jak ul, odprawiając pacierze wieczorne, i ślicznie mi akompaniują do dumki, którą ów Mongoł kiwając się na wielbłądzie nucił w oddali. — Pięknie i poważnie się tu ubierają: głowy i twarze jak zawsze golone, śliczne opończe ciemno-bronzowe, a po wierzchu togi wiśniowo-czerwone, pięknie wkoło bioder i ramion zarzucone; a że cera, od słońca spalona, najpiękniejszą bronzową patyną pokryta, więc doprawdy nieraz jak posągi bronzowe z piedestału zeszłe wyglądają.
Ujechaliśmy wczoraj 120, 80, 90 i 60 li, razem 350 li, czyli 120 do 130 wiorst; konie nadzwyczajne. Widziałem po raz pierwszy t. zw. Fliegenfuchsen, tj. kasztana w ciemniejsze punkta. — Dziś otucha we mnie wstępować poczyna, bo za dni 2 lub 3 w najgorszym razie mam być w Urdze. W południe znowu antylopy widzieliśmy, całe ogromne stado, około 50—60 sztuk; ale co ciekawsze, po niedalekich wzgórzach, na szalone co prawda dystansy, jakieś wielkie, zdala zupełnie biało wyglądające zwierzę, niesłychanie czujne. Próbowałem podjechać — ani weź. Postanawiam się zatrzymać choćby z dzień lub dwa, by przecie spróbować zapolować porządnie na tę dziwną zwierzynę, a to tem bardziej, że według opisu, który za pomocą mego kozaka i Chińczyka dają mi Mongoły, przychodzę do przekonania, że to chyba musi być rodzaj koziorożca. Ale rachowałem bez gospodarza. Mój kozak- Mongoł nie miał ochoty się zatrzymywać, mimo że dostał fluksyi i chodził z gębą jak harbuz. Wytłumaczył mi, że pod samą Urgą, w górach które zapewne jutro wieczorem się nam pokażą, będzie tych samych koziorożców daleko więcej i łatwiejsze do podejścia. Zważywszy, że byłem spragniony zbli-