Strona:PL Paweł Sapieha-Podróż na wschód Azyi 377.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

rezydencyę go do probostwa zaprosił. Organista, pan Sylwester, Żmudzin, księdzu za kamerdynera od wielkich okazyj służy; chłopak, sierota z księdzem jeździ po parafii i samowar co rano wnosi. Mój Boże! co tu cierpień, co tu cierpliwości, zaparcia się, wytrwałości, nim ten biedny księżyna doprowadzić potrafił do tego, co jest. Z pensyi 100 rub. miesięcznie i datków może, choć rzadkich, parafian wszystko się zrobiło.
Przychodzę na kawę po mszy; ksiądz kawę, chłopak samowar chwytają i cwałem pędzimy do saloniku, bo zimno było w kościele. Ulegając namowom i prośbom proboszcza, przeniosłem się nareszcie na mieszkanie do biblioteki. Jakże tu miło, swobodnie, spokojnie po tem okropnem hotelisku, jak ciepło moralnie i fizycznie! Poczciwy proboszcz nietylko sam urządził pokój, nietylko dywaniki poznosił, stoły poustawiał, lecz rano, gdym z miasta powrócił, zastałem swój pokój wyczyszczony, wywietrzony, rzeczy w porządku i nawet nakadzone wódką kolońską, żeby powietrze odświeżyć.
Tym proboszczem, ksiądz Waleryan Gromadzki. Od r. 1860, już przed powstaniem zesłany, w Omsku na swą prośbę zatrzymany przez ówczesnego jen.-gubernatora, Francuza rodem, Duhamel'a, obecnością swą samą przyczynił się do tego, że pan Koziełło Pokleski wybudował tamże kościół katolicki. Taktem swym, zgodnością, prawością, czystością obyczajów, miłością Chrystusa, zyskał sobie mir i ogólne poważanie nawet u prawosławnych; po ulicach Tomska z nim chodząc, sam z radością konstatowałem, że wszyscy z czcią i uszanowaniem księdza proboszcza witali, każdy jamszczyk czapki uchylał. Z archirejem potrafił utrzymać konieczne dobre stosunki. W kolonii polskiej, tu do 2000 ludzi w samym Tomsku liczącej, poważany, kochany jak ojciec, umiał utrzymać najlepsze stosunki z dwoma jeszcze zesłanymi tu księżmi łacińskimi, którzy, widocznie uznając jego zasługi, traktują go jak ojca, jak przełożonego, choć od niego starsi. O setnych mniejszych i większych zasługach ks. Gromadzkiego, doprawdy, tomy spisywaćby można. Co prawda, przydawały się niemało ks. Gromadzkiemu stosunki z kilkoma wielkiego serca paniami, które hojnymi darami popierały jego przedsię-