Strona:PL Paweł Sapieha-Podróż na wschód Azyi 384.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

bodaj tarantas chcą widzieć. U proboszcza tymczasem zapełniło się jak w jaju; baby, dziewczęta, mężczyźni, wszystko Litwini, Żmudzini, zesłani i dobrowolni emigranci, wszystko przyszło do swego proboszcza cieszyć się widokiem »Sapiehy«. Zrobiło się nareszcie tak ciasno, że pan organista, Żmudzin jak grab 100-letni, uznał za konieczne przerzedzić szeregi ciekawych parafian; zostawia więc tylko starszyznę i kilka pań, między niemi żonę telegrafisty. W pokoju ze mną tylko ksiądz i Litwosz, gębacz, polityk, zesłany w r. 63-cim, śledzący z uwagą wypadki polityki europejskiej. Poczciwi, zacni ludziska — w ciężkiej doprawdy doli! Ksiądz tymczasem przyszedłszy pomalutku do zrozumienia sytuacyi, rozczulał się coraz bardziej, tracił głowę z radości, chodził po pokoju, siedzieć nie mógł, wreszcie całować począł, gdym obiecał przysłać relikwiarz z drzewem Krzyża św. dla kościoła. Niestety za krótko między nimi bawiłem. Całuję księdza raz i drugi w rękę, proszę o krzyżyk na drogę, wreszcie zwracam się do zebranych i w paru słowach witam i żegnam zarazem, prosząc o zachowanie życzliwej pamięci, pocieszając, jak umiem i mogę, otuchy, nadziei tym biedakom dodając. Każdy chce rękę uścisnąć, w oczach wszystkich łzy, wszyscy czegoś życzą, a gdym, wsiadając, raz jeszcze księdzu przed zebraną już istotnie ludnością rękę ucałował i z tarantasa zawołał: »Niech będzie pochwalony!« — już tylko stłumione od łez głosy odpowiedziały »na wieki«, a kilkadziesiąt rąk, podniesionych w górę, znakiem krzyża św. mię żegnało.
Piękna istotnie była to chwila; szkoda, że tak krótko trwała. Ruscy, bez wyjątku czapki z głów zdjąwszy, nietylko w milczeniu, ale istotnie ze zdziwieniem, ba, nawet z rozczuleniem na tę scenę patrzyli. Koniecznie tam trzeba kościoła. Ale, co ważniejsza, kto zastąpi tam księdza, gdy umrze? kto zastąpi wszystkich tych księży na Syberyi? wszak to wszystko staruszkowie.
W Omsku staję o 3-ciej popołudniu we środę, znaczy to, że, odliczając dobrowolne przestanki, zrobiłem 900 wiorst, mniej więcej 130 mil naszych, w trzech dobach niespełna.