Wyroki nieb’ niewzruszone
Tam — litera przy literze
Na modrym niebios eterze
Palcem Wszechmocy skreślone
Nie mylą nigdy, nie miną!
Mylą się tylko, co badać
Nieszczęsną je chodzą godziną.
Tą drogą, trzebaż powiadać
Ojciec mój, aby się bronić
Przed zwierzęcem przedsięwzięciem
Mojem, zrobił mnie — zwierzęciem!
A choć z natury mnie kłonić
Mogła krwi mojej szlachetność,
Rodu mego mogła świetność,
Darów przyrody obfitość,
Abym znał łagodność i litość:
To wychowania okropność
Wszelką mi miękkość odjęła,
Gniewem i żółcią przejęła,
Zabrała nawet — roztropność.
Szalony, kto mordu ludzi
Bojąc się, tygrysa budzi,
Szalony, kto się od stali
Bojąc zginąć, pochwę spali
Klingami igrając ostremi,
I ten szalony, co słyszy,
Że zginie w morza zaciszy,
A opuszczając brzeg ziemi
Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Życie snem.djvu/140
Ta strona została uwierzytelniona.