Lizander. Ileż człowiek nie przeboli,
Żyjąc w nędzy i niedoli.
Justyna. Słyszę szelest i wołania;
Widać idą do mieszkania,
Domyślając się fortelu.
Libia. Nie, to Cypryan.
Justyna. W jakim celu?
Cypryan. Służyć wam jest mem życzeniem;
Otóż widząc z przerażeniem,
Jak dopiero co w téj chwili
Ztąd pachołcy wychodzili,
— Zapragnąłem się dowiedzieć,...
Coś mię trwoży i przeraża!
Czy nie możnaby uprzedzić...
Dreszcz przebiega moje żyły!
Złego, które wam zagraża.
Obowiązek dla mnie miły...
Krew, to żarzy, to lodnieje,
Nieba, co się zemną dzieje!
Justyna. Niech was niebo ma w opiece,
Żeście dobrzy tak dalece:
Przychodzicie zawsze prawie
Wspierać w każdej trudnej sprawie..
Cypryan. Zawsze służyć wam gotowy
Cóż mój język i myśl plącze?
Justyna. Ojciec wyszedł.
Cypryan. Więc rzecz kończę,
I krótkiemi powiem słowy:
W odwiedzinach mam cel drugi.