Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Czarnoksiężnik.djvu/19

Ta strona została przepisana.

Cypryan. Gdybyś kogo ukochała,
Tobym wtedy był zuchwały.
Głosząc moich uczcić szały:
Lecz tyś dotąd jako skała
Fale uczuć odtrącała.
Cóż powiedziéć do Leliusza?
Justyna. Że zapomnieć mnie już pora.
Cypryan. Cóż stanowisz względem Flora?
Justyna. Niech mnie kryć się nie przymusza.
Cypryan. A mnie?

(Na stronie).

Z strachu aż drży dusza!
Justyna. Twoja miłość zbyt zuchwała.
Cypryan. W niej me bóstwo, mój kraj czarów.
Justyna. Gdy odmawia ci swych darów,
Więc napróżno twa pochwała.
Jużem wam odpowiedź dała.

(Oboje odchodzą, każde w inną stronę).
SCENA XIII.
LIBIA, KLARYN i MOSKON

Klaryn. Libio droga!
Moskon. Tyś jedyną!
Libia. Cóż odemnie znowu chcecie?
Klaryn. Tyś najdroższa nam na świecie!
Wszak łzy nasze dla cię płyną!
Kiedyż nasze troski zginą?
My zabijem się dla ciebie.
Lecz uniknąć chcąc obmowy,
Spór rozstrzygnij dwoma słowy:
Kogo wolisz, ten już w niebie,
Drugi w żalu się zagrzebie.
Libia. Trwoga dręczy mię straszliwa,
Nie wiem co się zemną dzieje.
Tracę rozum i truchleję!...
Myśl mi nowa się odkrywa:
Wezmę obu nieszczęśliwa!
Klaryn. Cóż to znowu za myśl dzika?
Libia. Już ty tylko bądź spokojny.
Moskon. Nie unikniem ciągłéj wojny.