Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Czarnoksiężnik.djvu/20

Ta strona została przepisana.

Libia. Z ciebie tylko wieczny sprzeka!
Moskon. Więc niech powie dobrodziejka.
Libia. Co dzień inny mym kochankiem.

(Odchodzi).
SCENA XIV.
KLARYN i MOSKON.

Moskon. Dzień dzisiejszy mnie należy.
Klaryn. Zgoda na to, jak najszczerzy;
Jutro moją jest z porankiem.
Moskon. Więc jam dzisiaj jest wybrankiem!
Szczęściem dusza moja wzrasta!

(Chce odejść)

Klaryn. (Zatrzymując go) Lecz zapewne znasz mię panie.
Moskon. I cóż znaczy to pytanie?
Klaryn. Pomnij ledwo brzmi dwunaste,
Ona moją.
Moskon. Na tém basta!

(Odchodzą)
SCENA XV.
Noc. — Plac przed domem Lizandra, w głębi morze.
LELIUS i FLORUS.

Lelius (wchodzi).
Ledwie ciemna noc złowrogi
Płaszcz nad ziemią rozpościera,
Biegnę patrzeć na jej progi,
Gdzie myśl moja się przedziera;
O! bo chociaż głos Cypryana
Wstrzymał miecz mój dzisiaj zrana,
Cóż uczucie me powstrzyma?
Dlań hamulca wcale nie ma!
Florus. (Wchodzi z przeciwnéj strony).
Tu zostanę aż do świtu;
Wszędzie smutek mię uciska,
Tum jak ptak, gdy śród błękitu
Do światłości mknie ogniska.
O miłości! zwij zaranie,