Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Czarnoksiężnik.djvu/22

Ta strona została przepisana.

Florus. Tyś ciekawy, kto był świadkiem
Twej rozkosznej tajemnicy;
Mnie ciekawość czcza nie skłania
Do osoby twej poznania:
Muszę wiedzieć, kto ukradkiem
Stał się panem tej dziewicy,
I kto zeszedł z jej krużganku,
Gdy tam smutnie bez ustanku
Patrzę stojąc śród ulicy.
Lelius. A to dobre co się zowie!
Chce mi gwałtem zepsuć w głowie,
I zuchwale we mnie wmawia
To, co właśnie on sam sprawia.
Lecz na boga, na mą duszę,
Kto ty jesteś wiedzieć muszę:
Mam przez ciebie wszystko stracić,
Musisz życiem to przypłacić.
Florus. Mnie twój wybieg nie oślepi:
Miłość twoja cię wyjawia.
Lelius. Próżno język twój rozprawia:
Miecz wyświeci wszystko lepiéj.
Florus. A więc dalej do rozprawy!

(Walczą).

Lelius. Tak, jam wiedzieć jest ciekawy,
Czyjém życiem ona żyje.
Florus. Zginę, albo to wykryję!

SCENA XVIII.
CIŻ SAMI, CYPRYAN, KLARYN i MOSKON.

Cypryan. Powstrzymajcie bój zacięty!
Florus. Nic powstrzymać mnie nie może
W moim gniewie.
Cypryan. To ty, Florze!
Florus. Kiedy miecz jest w dłoń ujęty,
To nazwiska nie ukrywam.
Cypryan. W twéj obronie miecz dobywam,
Godzę na śmierć przeciwnika.
Lelius. To mię strachem nie przenika,
Owszem jeszcze mniéj się boję.