Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Czarnoksiężnik.djvu/24

Ta strona została przepisana.
SCENA XIX.
CYPRYAN, MOSKON, KLARYN.

Cypryan. Co to znaczy? co ja słyszę?
Walcząc o nią tak zaciekli,
Nagle obaj się wyrzekli.
Niezawodna, że są w błędzie!
Lecz nadzieją się kołyszę:
Błogi skutek z tego będzie. —
Daj świąteczne, Moskon, szaty;
Klaryn! pałasz, pióropusze!
Miłość lubi co powiewne,
Miłość lubi co przezrocze;
Ja weselić dziś się muszę.
Gdy przywdzieję strój bogaty,
Już się księgi nie otoczę;
Bo uczucie im nie krewne:
Szał uniesień w nas rozwija,
Ale wiedzę, myśl zabija.

(Odchodzą).



AKT  II.
SCENA I.
Plac przed domem Lizandra.
CYPRYAN, KLARYN i MOSKON. (Wchodzą w świątecznych szatach).

Cypryan. Myśli moje rozburzone!
Dokąd, dokąd mię niesiecie?
Zkąd ta śmiałość? czyliż wiecie,
Że wybuchy to szalone:
Gdy zuchwale jak Tytani
Aż ku niebu się piętrzycie,
A stanąwszy na zenicie
Przepadacie wnet w otchłani?
Pocom widział tę Justynę,
Cudne lice, ten wzrok szczery,
Boską światłość czwartej sfery?
Ach przeklinam tę godzinę!
Tu dwóch o nią się rozprawia,