Pośród nocy z wielkim sromem;
A więc powiedz, cóż to znaczy,
Że w dzień wylać chcę me żale?
I niepomny na nic wcale
Pójdę niech się wytłumaczy;
A ty sobie odejdź, stary!
Pójdę, hańbę jéj wyrzucę;
Może bezwstyd jéj ukrócę:
Niecofnione me zamiary!
Justyna. (Zwracając głowę ku domowi). Libio......
Kogóż ja tu widzę?
Lelius. To ja.
Justyna. Cóżto? Zkąd u pana
Taka śmiałość niespodziana?
Lelius. Moja miłość mnie w ohydzie,
Zazdrość serce me rozdziera
I nadzieję mą zabija;
Więc gdy miłość ma przemija,
Cześć dla ciebie z nią zamiera.
Justyna. Cóż zuchwałość w tobie budzi,
Że śmiesz....
Lelius. Wściekłość mię owłada!
Justyna. Wchodzić....
Lelius. Gniew, szał mię posiada.
Justyna. Gardząc wzgląd na sądy ludzi...
Lelius. O! ty już dbać nie masz o co.
Justyna. A me imię, moja sława?
Lelius. Powiedz temu, który stawa
Na krużganku twoim nocą;
Znam twe sprawki każdéj chwili:
Nie zadziwia mię odprawa,
Bo przeszkodą nie twa sława,
Tylko, że ci z innym miléj.