Lelius. Nic mię teraz nie powstrzyma.
Justyna. Przed twojemi więc oczyma
I dzień tworzy te widziadła?
Lelius. Ha! zobaczę to złudzenie.
Justyna. A więc zobacz, ja nie bronię:
Może śród dnia cześć uchronię,
Co wziąść chciały nocy cienie.
Lizander. Pójdź, Justyno.
Justyna. (Na stronie). Nieszczęśliwa!
Gdy Leliusza on zobaczy,
Cóż pomyśli, co to znaczy?
Lizander. Serce z bólu się rozrywa!
Ty bądź mojém pocieszeniem.
Justyna. Czemu mówisz z takiém drżeniem?
Lizander. Dłużéj cierpieć nie wytrzymam:
Już ni łez, ni skargi nie mam.
Lelius. (Wracając z domu Lizandra: do siebie).
Teraz wierzę: w wyobraźni
Zazdrość senne kształty roi,
Tylko próżno trwoży, drażni:
Bom nie znalazł śród pokoi
Tego człeka, co na jawie
Tutaj stanął, przy mnie prawie:
Wszakże nie miał wyjść którędy.
Justyna. (Zcicha do Lizandra).
Tu mój ojciec, niechodź tędy.
Lelius. Czekam aż on się oddali,
Bo już zazdrość mię nie pali.
Justyna. (Do Lizandra). Czemu płaczesz, coś tak smutny?