Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Czarnoksiężnik.djvu/37

Ta strona została przepisana.

Lelius. Nic mię teraz nie powstrzyma.
Justyna. Przed twojemi więc oczyma
I dzień tworzy te widziadła?
Lelius. Ha! zobaczę to złudzenie.
Justyna. A więc zobacz, ja nie bronię:
Może śród dnia cześć uchronię,
Co wziąść chciały nocy cienie.

(Lelius wchodzi do domu).
SCENA XII.
JUSTYNA i LIZANDER. (Wracający z ulicy).

Lizander. Pójdź, Justyno.
Justyna. (Na stronie). Nieszczęśliwa!
Gdy Leliusza on zobaczy,
Cóż pomyśli, co to znaczy?
Lizander. Serce z bólu się rozrywa!
Ty bądź mojém pocieszeniem.
Justyna. Czemu mówisz z takiém drżeniem?
Lizander. Dłużéj cierpieć nie wytrzymam:
Już ni łez, ni skargi nie mam.

(Siada na przodzie sceny).
SCENA XIII.
LELIUS, LIZANDER i JUSTYNA.

Lelius. (Wracając z domu Lizandra: do siebie).
Teraz wierzę: w wyobraźni
Zazdrość senne kształty roi,
Tylko próżno trwoży, drażni:
Bom nie znalazł śród pokoi
Tego człeka, co na jawie
Tutaj stanął, przy mnie prawie:
Wszakże nie miał wyjść którędy.
Justyna. (Zcicha do Lizandra).
Tu mój ojciec, niechodź tędy.
Lelius. Czekam aż on się oddali,
Bo już zazdrość mię nie pali.

(Usuwa się w głąb.)

Justyna. (Do Lizandra). Czemu płaczesz, coś tak smutny?