Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Czarnoksiężnik.djvu/46

Ta strona została przepisana.

Cypryan. Więc ty zamiast szczeréj rady,
Jeszcze zwiększasz moje męki:
Ja dać mogę z rąk do ręki,
Lecz ty chciałbyś się układać
O to, czém nie możesz władać,
Bo czar nigdy nie okoli
W swoje pęta wolnéj woli.
Djabeł. Daj cyrograf z tym warunkiem.
Klaryn. (W ukryciu). A do licha! daję słowo,
Djabeł ten nie w ciemię bity!
Cyrografu za zaszczyty,
Nie dałbym za skarby świata!
Cypryan. Żart przyjemnie czas przeplata
Zwłaszcza między przyjacioły,
Lecz gdy człowiek jest wesoły.
Djabeł. A więc chcesz być przekonany
Jakie cuda moc ma sprawia:
Cóż twym oczom się przedstawia
Tu przed nami na przestrzeni?
Cypryan. Widzę niebo, łąki, łany,
Drzewa, góry, prąd strumieni.
Djabeł. Cóż zajmuje cię najbardziej?
Cypryan. (Wskazując górę). Obraz lubéj, co mną gardzi.
Djabeł. Towarzyszu wieków, czasów,
Królu pól i wód i lasów,
Co nad ziemią wgłąb wstrząśnioną
Czoło wieńczysz chmur koroną,
Jam jest ten co ciebie wzywa,
Grzbiet twój eter niech przepływa!

(Do Cypryana).

Jeśli góry z posad wzruszę,
Czy ci lubéj oddam duszę?

(Góra przenosi się na inne miejsce).

Cypryan. Więc w mych oczach cud był taki!
Strasznéj mocy to oznaki.
Klaryn. Aż drżę cały, ledwo żyję:
Serce we mnie młotem bije.
Djabeł. Ptaku, co lekkiemi ruchy
Mkniesz w powietrznych sfer obszary,
Rozwiewając drzew konary
Niby skrzydeł lekkie puchy;
Napowietrzny ty okręcie,
Co w przejrzystych chmur odmęcie
Rozwinąłeś jak żaglowe