Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Czarnoksiężnik.djvu/48

Ta strona została przepisana.

Cypryan. Zamiast pióra wezmę rapier,
Chustka stanie mi za papier,
A krew zamiast atramentu.

(Rani sobie ramię i pisze mieczem na chustce).

Ja wielki Cypryan daję
(Zgroza, ginę już do szczętu!)
Uroczyste przyrzeczenie,
(Szał mię owładł, przerażenie!):
Że mą duszę zaprzedaję
(Aż drżę cały, oszaleje!)
Temu, który tajemnicę
Sztuki swojéj we mnie wieje,
Że w objęcia me uchwycę
Kształt Justyny cudny, wdzięczny:
Kładę podpis własnoręczny.
Djabeł. (Na stronie). Już w mém ręku, już się korzy!
A mych czarów jak się trwoży!
Drży na duszy i na ciele!

(Głośno).

Czyś już skończył?
Cypryan. Już.

(Oddaję mu chustkę).

Djabeł. Twe cele
Wnet się ziszczą: twego słońca
Już wszechmocnym panem będziesz.
Cypryan. Za to duszę mą posiędziesz,
Będziesz władać nią bez końca.
Djabeł. W zamian inną ci oddaję.
Cypryan. Jakże długo ci się zdaje,
Nauczanie będzie trwało?
Djabeł. Rok, z warunkiem....
Cypryan. No, mów śmiało.
Djabeł. Że ty zemną śród podziemi
Będziesz przez ten czas zamknięty
Między lochy ponuremi.
A do usług będzie wzięty

(Wyciągając Klaryna z kryjówki).

Ten ot człowiek, co ciekawy
Szukał w wszystkiém tém zabawy;
Niech pożytek nam przynosi,
Przytém rzeczy nie rozgłosi.
Klaryn. Poco-m ja się tu ukrywał?
Djabła anim się spodziéwał!