Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Czarnoksiężnik.djvu/49

Ta strona została przepisana.

Niech tych raczéj djabli biorą,
Którzy nocną chodzą porą
Na podsłuchy.
Cypryan. Miłość, wiedzę
Zaspokoję: bo godzina
Niedaleka, gdy Justyna
Będzie moją; i dośledzę
Wszystkie rzeczy niezbadane,
I na podziw światu stanę
Na świeczniku ziemskiéj chwały!
Djabeł. Niedaremne moje plany!
Cypryan. I mój dobrze osnowany!
Djabeł. (Do Klaryna). Pójdźże z nami!

(Do siebie).

Już zuchwały
Wróg zwalczony!
Cypryan. Me marzenia
Szczęście ziszcza, rozpromienia.
Djabeł. (Do siebie). Nie ucichną gniewy moje,
Aż pokonam ich oboje.

(Głośno).

Pójdźmy! śród tych dzikich wzgórzy,
Najciemniejszy loch w pieczarze
Za mieszkanie nam posłuży:
Dziś początki ci pokażę.
Cypryan. Kiedy taki mistrz w miłości
I przewodnik ku mądrości,
Będzie sława niezrównana
Czarnoksiężcy Cypryjana!



AKT  III.
SCENA I.
Lesiste wzgórze; w głębi jaskinia.
CYPRYAN (wychodzi z jaskini).

O piękności moja sroga!
Oto się zbliża chwila szczęścia błoga,
Cel nadziei pożądany,
Kres méj miłości i twéj ciągłéj zmiany: