Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Czarnoksiężnik.djvu/63

Ta strona została przepisana.

A tak życiem lśniła młodém,
Jak zaranie słońca wschodem!
Widziadło. Z wszelkim blaskiem, o Cypryanie,
Na téj ziemi tak się stanie.

(Przepada się w ziemi).
SCENA XV.
KLARYN (wybiega nagle z ukrycia i wpada na Cypryana).

Klaryn Choć odważny-m, wyznać muszę,
Na ramieniu miałem duszę.
Cypryan. Zaczekajcie martwe cienie,
Mam cel inny.
Klaryn. Co on prawi,
Czym ja trupem? Czy dotknienie
O tém cię nie przekonało?
Cypryan. Więc kto jesteś?
Klaryn. To mię bawi!
Sam w tém kwestyę mam niemałą.
Cypryan. Czy widziałeś, jak się w mgnieniu
Skrył ten skielet, w ziemi łono,
Czy téż w wiatru zginął tchnieniu,
Piękność świetnie uwdzięczoną
(Ach! cudniejszéj nie ujrzymy)
Rozwiewając w proch i dymy?
Klaryn. Więc ty wiesz, żem się za katy
Na te smutne wybrał czaty?
Cypryan. Lecz gdzież ona?
Klaryn. Gdzieś zginęła.
Cypryan. Trzeba szukać, więc do dzieła;
To oszustwo wykryć muszę.
Klaryn. Co ja, to się ani ruszę.

SCENA XVI.
CIŻ i DJABEŁ (który wchodzi nie widząc ich).

Djabeł. I cóżto znaczy, o nieba srogie?
Wszak były czasy dla mnie tak błogie,