Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Czarnoksiężnik.djvu/65

Ta strona została przepisana.

Że gardzę twoją sztuką wszelaką:
Nie chcę już widzieć twego oblicza.
Czyto przez podstęp, czy skutkiem trafu,
Twa obietnica była zwodnicza:
Dość, że zerwana nasza umowa,
A więc zwrócenia chcę cyrografu.
Djabeł. A ja ci mówię, że czcze twe słowa:
Wszakżem dopełnił to com obiecał,
Jam cię w nauce tajnéj oświecał,
Byś mógł Justynę głosem przyciągnąć;
Wiatr ją tu przyniósł na twe zaklęcie,
Cóż zatém jeszcze pragniesz osiągnąć:
Nasza umowa więc stoi święcie.
Cypryan. Ty mi przyrzekłeś, że owoc zbiorę
Z ziarna nadziei, com zasiał w porę
W tych dzikich wzgórzach.
Djabeł. Miéj na uwadze,
Żem tylko przyrzekł, iż ją sprowadzę.
Cypryan. Tyś dać ją przyrzekł.
Djabeł. Czyś ją w ramiona
Nie obejmował?
Cypryan. To tylko złuda,
To jéj widziadło!
Djabeł. To były cuda!
Cypryan. Czyje?
Djabeł. On przyjął ją w swą opiekę.
Cypryan. Więc powiedz, czyje?
Djabeł (ze drżeniem). Nie chcę, uciekę.
Cypryan. Więc na cię sztuki twojéj użyję;
Zaklinam ciebie: powiedz mi, czyje?
Djabeł. Boga, co wziął ją w swoją obronę.
Cypryan. Wszak bogów tłumy są niezliczone.
Djabeł. On nad innemi wszechmocnie włada.
Cypryan. Więc przed nim siła innych upada,
Więc przy nim władztwo ich jest zwodniczém?
Djabeł. Nie wiem o niczém, nie wiem o niczém.
Cypryan. Zrywam umowę, wszystko się maże,
I w imię Boga tego ci każę
Powiedzieć, czemu chciał ją ratować?
Djabeł (z przymusem). Aby bez zmazy cześć jéj zachować.