Moskon. Przestrach! wszyscy potruchleli!
Rządca. Wstrząsa się niebios posada,
Zda się, że na ziemię spada.
Fabiusz. Ledwie, że na rusztowanie
Kat Justyny i Cypryana
Mieczem krwawe strącił głowy,
Piekieł wstrząsły się otchłanie,
Ziemia z drżeniem to uczuła,
Wicher zerwał swe okowy.
Lelius. Lazur nieba wnet zasuła
Burza ciemnych chmur całunem.
Z ognistego chmury łona
Błyskawicą i piorunem
Oto zieje rozszalona!
Florus. A na wężu tam skrzydlatym
Zakłębionym i łuszczatym
Mknie potwora obrzydliwa;
Do milczenia zda się, wzywa.
Djabeł. Posłuchajcie śmiertelnicy,
Co w obronie téj dziewicy
Z woli niebios wam objawię:
Oto imię jéj w niesławie,
Choć jéj dusza jest bez zmazy!
Jam jest ten co wiele razy,
Przybierając kształt stokrotny,
Wdzierał się w jéj dom samotny,
Żeby cnotę jéj zniesławić.
Cypryan, co dziś z nią przebywa,
Gdzie nic szczęścia nie przerywa,
Stał się moim niewolnikiem;
Lecz choć wielkim był grzesznikiem,
Z więzów zdołał się wybawić:
Bo krwią swoją chrześciańską
Tę umowę zmył szatańską.
I oboje się unoszą
W lepsze światy śród przestworzy,
W sfery czyste przed tron Boży,
Gdzie cześć Stwórcy hymnem głoszą.
Aż się cały w wściekłość wprawiam,
Że to wszystko wam objawiam
Wedle Boga woli jawnéj,
Choć do fałszu-m tylko wprawny!