— Nie dosyć jeszcze?
— Rozbójniczy
Lud, co uciekł bet w jary,
Znowu zebrał się w chmary,
A wiedzie ich czort taki,
Co sobie przykrył twarz dla niepoznaki.
Dla mojéj biednéj głowy
Ulgą już każdy cios staje się nowy.
Zachowajcie te szczęty
Śmiertelne; ja im grób zacny i święty
Temi smutnemi dłońmi przysposobię.
Jakże? To chcesz go w poświęconym grobie
Chować?... A sakramenty?...
Wszak bez spowiedzi umarł, i wyklęty! —
O chłopa zemsto podła!
Tak-żeś się z krzywdy swéj błahéj wywiodła,
Że się tu z rozbestwieniem
Urągasz nawet nad śmiertelnym cieniem?..
Niech to ciała brzydastwo
Za karę pożre zwierz i krwawe ptastwo.
Lepiéj je z góry zwalić,
Niechaj się w sztukach idzie w piekle palić.
Najlepiéj bylejaki
Dać mu grób, ciało rzuciwszy w te krzaki,
A noc mu już udzieli
Pogrzebu na téj wilgotnéj pościeli.
Niech tu na górze jeszcze Dżyl zostanie,
Żeby nas niespodzianie
Nie naszli w tym sposobie
Zbójcy. Dasz nam znak!
— O, wygodni sobie!
Jego pogrzebli w krzaku,