Ta strona została przepisana.
Nawet słońce się nie mruży.
Idę ogłosić te dziwy.
(Euzebiusz z Albertem wychodzą).
SCENA XVII.
(Zdrugiéj strony Julia z kilku zbójcami).
Julia.
Kiedy zaśnie po wygranéj
Czerń ufna i nieostrożna,
Najlepiéj napaść ich można;
Aż się zbudzą w krwi rumianej.
Jeden.
Chcesz-li ich napaść znienacka,
Tutaj najlepsza zasadzka.
Idą ku nam; bić, a dzielnie.
SCENA XVIII.
Kurcyusz.
Mam żyć chyba nieśmiertelnie,
Kiedy mię boleści żmija
Ciągle ssie, a nie zabija.
Dżyl.
Chodźcie tutaj wszyscy ludzie,
Niech wam opowiem o cudzie
I o najdziwniejszym dziwie.
Euzebiusz, gdyście go w krzaki
Porzucili, wstawszy taki
Jak był żyw, zwołał kleryka
I... lecz cóż wam darmo prawię, —
Gdy go każdy widzieć może
Tam, w pokorniuchnéj postawie,
Ot, jak klęczy u krzyżyka.
Kurcyusz.
To syn mój jest. Wieczny Boże,
Jakie twe wyroki tajne!
Julia.
To zdarzenie niezwyczajne!