Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Dramata (1887).djvu/114

Ta strona została przepisana.

Idźmy, może wywąchamy
Co to za przebiegłe damy.

Lisardo.

Nie potrzeba! Uważ skutki.
Musi swoje mieć pobudki
Że swój sekret chować rada.
Zostań tu.

Harbuz.

Tak pan powiada?

Lisardo.

Tak.

Harbuz.

Ja nie, bo trudu warta.
Jabym za nią szedł do czarta.

Lisardo.

Zostań, mówię — nie wypada.
Wprawdzie czwarty dzień upływa,
Gdy tu za nią jak duch błądzę,
Lecz przykrości nie wyrządzę,
Skoro ją ciekawość gniéwa.

Harbuz.

To czego nas z łóżek zrywa?

Lisardo.

Dosyć, skoro dałem słowo.
Zawiedzeni dziś nanowo
Pomyślmy, co za figura
Ta w woalu awantura.
Ruszmy głową.

Harbuz.

Ruszmy głową.
Pierwszy wy, mój dobry panie.
Cóż pan o téj damie powie?

Lisardo.

Sądząc po pańskiéj wymowie,
Zważając strojne ubranie,
Takie oto moje zdanie:
Wyższego stanu kobieta,
Która, by nie być poznana,
Tutaj zawoalowana
Przychodzi, sposobność chwyta
Porozmawiać i posłuchać
Wybierając twarze obce.