A! Dzień dobry, don Feliksie.
Dzień dobry, luby Lisardo.
Już ubrany i tak wcześnie?
Pewna sprawa, co i we śnie
Swe kłopoty ze mną dzieli,
Zerwała mię ot — z pościeli.
Lecz gdy ci się dziwnem zdaje,
Że ja równo z słońcem wstaję,
Cóż ty? Mówiłeś z wieczoru,
Że być musisz dziś u dworu
W Aranjuez. Cóż cię skłania,
Że powracasz do Ocańa?
Gdy mię pamięć nie zawodzi,
To z praw grzeczności się godzi.
By odpowiedź i pytanie
Stały na tym samym planie.
Gdy więc twa odpowiedź własna
Zbyć mię pragnie „pewną sprawą“,
Mniemam, że mam równe prawo.
Interes — przyczyna jasna —
Interes mię zwrócił z drogi.
Trzebaż, ledwoś wszedł w me progi,
Już sprawami się mozolić?
Ha!
Więc pragnąc cię zniewolić,
Byś zdjął tę fałszywą zbroję,
Pierwszy sprawę wyznam moje.
Mają teraz równe szanse
Wyśpiewać swoje romanse.