Tu wygrywa, tam przepada,
Miłość może dać jedynej;
Bo niepodobna, by owe
Skutki były jednakowe,
Których różne są przyczyny.
Zatem wyszedłszy z ogrodu,
Dam owych o mą pytałem
Boginią i usłyszałem,
Że piękności mogła sprostać
Snadnie wysokością rodu.
Przyczyną, czemu ta postać
Dotąd była mi nieznana,
Było to, że wychowana
Na dworze, gdzie plotka tania,
Nie udzielała się światu,
Dzisiaj zaś mieszka w Ocańa,
Aby żyć tam, gdzie zabija.
Milczę, żem długo jéj służył
Szczęśliwy i zakochany.
Wspomnienie szczęścia, co mija,
Niedoli rozdrażnia rany.
Powiem tylko, że zwalczona
Wiernością trwałą i długą,
Delikatnemi podstępy,
Afektów stałych zasługą
I licznemi próśb zastępy
Przyzwoliła wreszcie na tę
Łaskę, że w piękną majową
Noc przez ogrodową kratę
Pierwsze z nią zmieniłem słowo,
Szczęśliwości owéj rzadkiéj
Noc i sad biorąc za świadki.
Im jeno zwierzyć się chciałem:
Ogrodowi i téj nocy,
Bo taka moc majestatu
Wieje z gwiazd i wieje z kwiatu,
Że im trudno się nie zwierzyć;
Jedne zresztą okiem śledzą,
Drugie z szeptów się dowiedzą
Coś zacz — bo gwiazdy i kwiecie
W powabnem miłości dziele,
Co je w jedne siłę plecie,
To kochanków stręczyciele.
Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Dramata (1887).djvu/121
Ta strona została przepisana.