Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Dramata (1887).djvu/123

Ta strona została przepisana.

Żyć w ciągłym życia niesmaku
I czuć, żem niewinny zgoła
Obraził na się anioła?...
Bo wiesz, cierpienie bez winy
Jak z życia czyni ruiny.

Lisardo.

Don Feliksie, choć zazdrości,
Które w takiéj cię żałości
Zostawiły, w liczbie kładę
Wielkich nieszczęść, ta myśl sama
Że są dane, nie cierpiane
Zbyteczną czyni mą radę.
Bo nie wiem, czego masz biadać:
Insza cierpieć je, a zadać.
Taki między niemi przedział
Jak kochać — a być kochanym,
Kiedy „zazdrość“ wymówiłeś,
Żaliłem się nad twym stanem;
Ale skorom się dowiedział,
Że to tylko urojenia,
Litość mi się w zazdrość zmienia.
Bo niema większéj uciechy
Nad te miłosne zachody:
Podejrzywać, z wstydu kraśnieć,
Godzić się, by się znów waśnić,
Waśnić się, by dojść do zgody.
Ruszaj-że do damy swojéj,
Bo choć się tak w opór zbroi
I choć zazdrość ją przypieka,
Wiem, że równocześnie czeka,
Choć dla ciebie nie ma względu,
Sama pierwsza wyjść z obłędu.




SCENA III.
(Marcela i Sylwia otwierają drzwi zasłonięte przede drzwiami i chowają się we framudze).
Marcela.

Temi drzwiami się osłania
Wejście do mego mieszkania.
Muszę widzieć mego brata