Ta strona została przepisana.
SCENA IV.
(Wchodzi Celia w mantyli).
Celia.
Don Feliksie,
Czy może ktoś z laską pana
Pomówić na osobności?
Feliks.
Czemu nie?
Marcela (n. s.).
O mój aniele,
Jakże ci zawdzięczam wiele!
Feliks.
Dokończysz mi twojéj dramy,
Jednéj chwilki pozwól ino,
Niech pomówię z tą dziewczyną:
To pokojówka méj damy.
Lisardo.
A... zaraz-że będziesz wiedział,
Że jest prawdą, com powiedział.
Wysłuchaj-że własnéj sprawy,
Inną porę, gdyś ciekawy
Zostawię mojéj intrydze.
(Odchodzi).
Feliks.
A! Przecież cię, Celio, widzę!
Celia.
Zdziwię pana i przerażę,
Że tu sama przyjść się ważę.
Pani uniesiona złością,
Że tu postała ma noga
Zabiłaby mię z pewnością.
Feliks.
Taka zawsze na mnie sroga?
Celia.
Z posyłką przechodząc tędy
Wstąpiłam obaczyć pana,
Ale uciekam w te pędy.
Feliks.
A pani, ma ubóstwiana?...
Co mówi — błagam, — co czyni?