Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Dramata (1887).djvu/130

Ta strona została przepisana.
Sylwia.

Jak?

Marcela.

Nie wie, żeśmy w téj szafie
Słuchały; listem go zmuszę
Milczeć, nagradzając schadzką.

Sylwia.

To się pani spisze gracko.
Ale...

Marcela.

Jezu mój kochany!

Sylwia.

Ciekawam, jakie to plany.

Marcela.

Nie jest-że mój brat galantem
Laury, mojéj przyjaciółki?
Czy ona nie wie, co miłość?
Laurę przybiorę do spółki
I stworzę taką zawiłość
Miłosną, jakiéj za życia
Nie widziałaś; bo w przebraniu...
Lecz nie chcę w opowiadaniu
Wydać myśli mojéj śmiałéj.
Znany plan smak traci cały.

(Wychodzą).




SCENA V.
(Dom Fabiusza. Fabiusz i Laura).
Fabiusz.

Dziwny mi smutek chmurzy
Śliczną twarzyczkę mojéj lubéj róży.
Co ci jest, co cię boli,
Że w takiéj ciągłéj siedzisz melancholii,
Że nigdy nie obaczę
Uśmiechu, tylko szlochy, tylko płacze?...

Laura.

Ach, ojcze mój kochany,
Gdybym ja znała przyczynę téj zmiany,
(n. s.) — Bogdajbym mniéj ją znała! —
Rada-by łatwa była, szkoda mała.