Bowiem pojęcie złego i poznanie
To pierwszy środek na jego złamanie.
Lecz znikąd nie wynikły
Me łzy i troska; to mój smutek zwykły
I ot tak sam przychodzi,
Że nie wiem, skąd się bierze, co go rodzi.
Z niedotykalnéj powstają pobudki
Melancholia podobna i smutki.
Już nie znajdę ci rady,
Lecz ból twój na mnie pisze swoje ślady.
Dla ciebie, dziecię, żyję,
Ciebie żal trawi a mnie śmierć zabije
Bo mi się dusza mroczy,
Gdy na te lube patrzę we łzach oczy.
W jakimże nędznym bycie
Wiodę me smutne życie
I co to jest, o Boże?...
Co jest? Ha, zazdrość to tylko być może.
Robak mściwego szału,
Co gryzie mózg pomału,
W piersi wpełznięta żmija,
Co ssie a nie zabija,
W sercu utkwione groty
Rozpaczy i tęsknoty,
Furya, co rozum wściekła,
Pękami rózg osiekła.
Jakież potwory, jaki zwierz i żmija
Tak parska gniewem i jadem i czyja
Pierś tyle w sobie łączy okropności,
Ile kryje zazdrości
Hydra? W niéj jednéj razem się zebrały
Gniew, jady, groty i zdrady i szały.
Gdybym była odgadła,
Feliksie, żem twą miłość innéj skradła,
Unikając spotkania
Wolałabym się zrzec twego kochania.
Bo choć jeszczem nie znała,
Co miłość, ufająca, zuchwała,
Jużem wiedziała przecie,
Że taka miłość źle się kończy w świecie.