— Mów więc i idź sobie.
Zaprzeczać ci, że kochałem
Nizę, Lauro...
— Czekaj wasze!
W tym zaczyna się sposobie
Usprawiedliwienie nasze,
Że gdy czekam pokojowych
Zwierzeń natchnionych zapałem
I miłości słów miodowych
Czy prawdziwych, czy obłudnych, —
Bo potrzeba w chwilach trudnych,
Kto chce kochać, kłamstwa nawet, —
Śmiesz mi mówić w oczy same,
Że kochałeś owę damę?
Zważ, że próżno się mozolisz,
Wszak tą drogą ci przebaczyć
Nie mogę.
— Gdy nie pozwolisz...
A zdołasz się wytłómaczyć?
Zdołam.
— Niech cię Amor wspiera.
Słuchaj więc.
— A pójdziesz potém?
Pójdę.
— Mów więc i idź sobei.
Przeczyć, Lauro, że lubiłem
Nizę, — wymówka jałowa.
Lecz sądzić, że miłość owa
Była, jaką dla cię żyłem?...
Miłosierną cię sądziłem.
Gdy się przy niéj czas mój dłużył,