Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Dramata (1887).djvu/137

Ta strona została przepisana.

Nie miłość — była to próba,
Jak potem kochać cheruba.
Bym nauki godniéj użył,
Za ucznia-m w jéj szkole służył.

Laura.

Skrzywienie serca niestety
Jest złą takich studyów stroną;
Miłość, aby być uczoną
Nie chodzi na fakultety,
Bo są takie jéj zalety,
Że księga, co ją wykłada,
Z swych i cudzych złud się składa.
I już wieki to spostrzegły,
Że ten w niéj jest najmniéj biegły,
Który ją najpilniéj bada.

Feliks.

Więc inne, gdyś tak szydząca,
Porównanie: Ślepy człowiek
Marzył z pod zamkniętych powiek,
Jak być musi jaśniejąca
Największa planeta — słońca,
Co chodzi w kołach błękitu.
W pewną noc jasną zachwytu
Pełen odzyskuje oczy;
Pierwszą rzeczą, którą zoczy,
Jest księżyc u nieba szczytu.
Patrząc w jego jasność miłą
W niebie wzrok zatapia rzewnie,
Mówiąc: Tak, to słońce pewnie.
Wtem się niebo rozjaśniło,
Zorza blaski w krąg rozdaje,
I przed słońcem gwiazda taje.
Więc czyliż gniewać się godzi,
Czy obraża, — gdy zachodzi —
Księżyc, słońce, które wstaje?
Tak ja, póki ócz nie miałem,
Gdym od ciebie żył zdaleka,
Marzyłem, jak ów kaleka
Zachwycon ogniskiem małem;
Lubiłem to, co widziałem,
I za miłość tom poczytał,
Mniemając, żem szczęście chwytał;
A ja znałem księżyc tylko,