Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Dramata (1887).djvu/142

Ta strona została przepisana.

Zająwszy z gościem we dwoje.
Tam więc mieszkam pokryjomu
I tak strzeżona najściślej,
Iż mu nie postanie w myśli,
Że w tym samym żyję domu.
Zrobił to, by ujść szeptania,
Że sprowadził do Ocańa
I w dom młodego człowieka,
Podczas gdy ma na wydaniu
Siostrę przystojną i młodą —
Te drzwi jednak, które wiodą
W tak przedzielonem mieszkaniu
Na jego apartamenta —
Ostrożność bardzo pojęta —
Kazał przysłonie przed drzwiami
Wsuniętemi w głąb’ framugi.
Tak gość nie wiedząc o drugiéj
Połowie domu, jest pewny,
Że zamieszkują go sami,
Przez te drzwi więc, co nas grodzą,
Tylko on i Sylwia wchodzą.
Lecz pozostawmy Lisarda,
Co nie wiedząc, że o ścianę
Mieszkają dwie liszki szczwane,
Nie krępuje się w swobodzie; —
Pozostawmy don Feliksa,
Który sądzi, że ubodzie
W samo sedno i zagrodzi
Drogę złemu, gdy przeszkodzi
Widzieć się lub mówić z sobą,
A zajmijmy się osobą
Moją własną; która widząc
Tę przezorność i zachody
Ustrzeżenia mię od szkody,
Poczułam je za obrazę;
Bo niema rzeczy na świecie
Tak nienawistnéj kobiecie
Roztropnej, jak nieufanie.
Ileż razy się umota
Właśnie w tych zastawkach cnota!
Tak kto się zapomnieć sili,
Z samego usiłowania
Pamięć się w nim każdéj chwili