Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Dramata (1887).djvu/144

Ta strona została przepisana.

Pod ten fal szumiący las,
Nieostrożność wnet opłaci,
Straci grunt i życie straci.
Tak ja na morze miłości
Patrząc, jak na fal zaloty,
Poczuwszy jego pieszczoty,
Wraz poczułam i srogości;
A niestety — me kłopoty
Dziś sięgają dalej, niż
Że się czuję zakochaną
Po spotkaniu w owo rano,
Bo ma sprawa zeszła z toru
Miłości na tór honoru.
Lisardo don Feliksowi
(Pod drzwiami do méj alkowy
Wysłuchałam ich rozmowy
I w złości ściskałam pięści) —
Już, już wszystko miał wygadać...
Gdy Celia weszła na szczęście.
Księga nateraz zamknięta,
Ale jestem strachem zdjęta,
Że czyli z opisu twarzy,
Bom się dała Lisardowi
Widziéć, — czyli z ostrożności
Mego obejścia, czy po tem,
Że aż do domu z powrotem
Szedł za mną, — Feliks się dowie
I pozna tajemną damę.
Więc aby założyć tamę
Obawie, w któréj się duszę,
I gorączce, w któréj pałam,
Z Lisardem dziś mówić muszę.
Sylwią z listem doń wysłałam,
W którym każę, by nikomu
Nie mówiąc, ze mną w tym domu
Chciał się widzieć.

Laura.

Stój, Marcelko!
Przykrość mi zrządziłaś wielką
Nadużywszy praw przyjaźni.
Nie mogłaś mną już doraźniéj
Rozporządzić, gdyś tak śmiała
Tutaj do mnie go wezwała