Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Dramata (1887).djvu/148

Ta strona została przepisana.

Gdy ci przerwała służąca
Piękną powieść?

Lisardo.

— A, rozumiem.
Lecz nie odpowiem, choć umiem,
Bo mi się w mózgu zamąca
Dama, co o méj kwaterze,
Która przecież jéj nieznana,
Tak jest poinformowana.
Dama, która tak się strzeże
Człowieka, co mi się głosi
Przyjacielem, a ma szpiega
W jego domu, który biega
I me słowa jéj odnosi... —
— Dobrze, że nie domówiłem,
Ale odejściem dopowiem;
Nim twym sługą — pani — bowiem
Jego przyjacielem byłem.

Marcela.

Rozumiesz pewno w téj chwili,
Chwiejny, co począć z tym fantem,
Że jest Feliks mym galantem —
Lecz w tem waść się bardzo myli,
Bym jego damą być miała.
Owszem, wierzyć mi należy,
Jeśli ten, co kocha — wierzy,
— Być nie mogę, choćbym chciała.

Lisardo.

Błąd jest w téj wniosku budowie
I argumentujesz ślizko.
Skąd znasz pani me nazwisko,
Skąd wiesz o każdem mem słowie?
Jakichże czarów fortelem
Doszłaś tak jednym momentem,
O czem w pokoju zamkniętym
Rozmawiałem z przyjacielem?

Marcela.

Nigdy się nie dogadamy,
Obracając się tak w kółko.
Wiedz, że jestem przyjaciółką
Pięknéj don Feliksa damy.
Ona zpośród nowin wielu
Z praw przedawnéj znajomości