(Zda mi się, że strach mój słyszy)
Wieczorem dom się uciszy,
I takim sposobem śmiałym
Wchodzisz, widząc, że nas może
Zejść mój ojciec o téj porze?
Powiedzieć ci jeno chciałem,
Że oczekuję w ulicy,
Aż odejdą domownicy;
Abyś nie mówiła znowu,
Że wracam prosto od innej.
Biegnę w ulicy postoję.
Idź-że prędko, bo się boję,
Że już wraca; skoro zaśnie,
To najlepsza chwila właśnie
Porozmawiać z tobą, drogi.
Idź i pozbaw mię téj trwogi,
Bo myślę, że w podejrzeniu
Już nas ma, i widać pilny
Już na nas dozór skierował,
Gdy wziął klucz od bramy tylnéj
(Mówię, abyś się pilnował
Spotkać z nim u bramy owéj) —
Gościom tędy drogę grodzi,
Od dni kilku sam nią wchodzi.
Gdy się rzecz tak ma, nie zwlekam,
Biegnę i w ulicy czekam.
Hola! Światła tu!
— Weź świecę
I poświeć, Celio.
— Już lecę.