Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Dramata (1887).djvu/162

Ta strona została przepisana.
Laura.

A więc teraz mnie wstyd czeka
Gonić go. Płocha dziewczyna!
Oto wszystko to jéj wina.

(Wychodzi).




SCENA XVII.
(Dom Feliksa, Lisardo i Harbuz).
Harbuz.

Co się wam stało, panie
Skąd i tak późno i w tak dziwnym stanie?

Lisardo.

Ach nie wiem; — oszaleję —
Ni skąd przychodzę, co się ze mną dzieje.

Harbuz.

Uciekłeś sam beze mnie,
A tak się — pomyśl, czy mi to przyjemnie —
Lokajom nie odpłaca
Przychylnym. Wpadasz tu teraz jak raca
Nad samem prawie ranem,
Zły, wściekły, groźny, z włosem rozczochranym.

Lisardo.

Kto ci, — żebyś mię badał —
Dał prawo? Nie myśl, żem zmysły postradał,
Ale idź, pakuj tłómoki na drogę
Dziś wyjeżdżamy; — i spytaj, czy mogę
Do don Feliksa na chwilę rozmowy
Wejść; śpiesz-że, abyś rychło był gotowy.

Harbuz.

Don Feliks, panie, choć już rozedniało,
Nie wrócił; spędził całą
Za domem noc dzisiejszą.

Lisardo.

Szczęśliwy! Miał dziś nad sen rzecz ważniejszą
Do wypełnienia, bo dziś święcąc zgodę
Lubą miłości odbierał nagrodę.
Co tejże nocy mnie nieszczęśliwego
Spotkało!

Harbuz.

Cóż takiego?