Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Dramata (1887).djvu/166

Ta strona została przepisana.

„Z przeproszeniem łaski pana,
Dłubanie koło kaftana
Takie żmudne i niespore,
Że nie mogłem skończyć w porę.
Kawalerze, pracy dużo.
Sukno suche. — „Zmoczyć trzeba.
Czemu takie krótkie spodnie?“
„Z sukna są, to się wydłużą.
Zresztą w krótkich teraz modnie“.
„Kaftan szeroki“. — „Nie szkodzi.
Skurczy się, gdy się rozchodzi“. —
A niechże cię bies poturczy!
Sukno dłuży się i kurczy
Według tego, jak chce żydek.
„Czemu taki krótki płaszcz?“
„Prawie do połowy łydek,
Tak dziś noszą, niech pan wierzy“.
„Ileż za to się należy?“
„Dwadzieścia spodnie, dwadzieście
Kaftan, — liczę w drobnéj cenie...
Kołnierz, rękawy, kieszenie
Dwa i płaszcz — dziesięć — a nareszcie
Dziurkowanie, szamerunek
Trzydzieści — i to i owo“...
Słowem taki jest frasunek
Z tą drugą skórą, że muszę
Hymny śpiewać na mą duszę,
Kto mi ją daje gotową.
Więc biegnę na pana hymny
Spisać w pieśni wielorymnéj.

(Wychodzi).
Lisardo.

Gdybym to ja mógł dziś takim
Stać się na nowo pustakiem
I miał takie myśli płoche,
Uwalniając głowę trochę
I te ćmy spędzając z łona:
Żegnaj, moja zakwefiona,
Tajemnico okutana,
Już do reszty się okutaj,
Bo ja prędzéj mózg wysuszę,
Niźli prawdy dojdę tutaj.