Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Dramata (1887).djvu/179

Ta strona została przepisana.
DZIEŃ TRZECI.




SCENA I.
(Marcela i Sylwia).
Sylwia.

Sztuczka — pani — była śmiała.

Marcela.

Ha, cóż! widząc, żem zgubiona,
Bo już Laura wyznać miała,
Kto był u niéj, — przelękniona,
Że się wyda sprawa cała,
Chciałam oszczędzić relacyi
Wybrykiem istnéj warjacyi,
Wiedząc, iż to prawda szczera,
Że fortuna śmiałych wspiera.

Sylwia.

To słuszna.

Marcela.

— Jeszcze z téj racyi
Mogłam wyjść w tak wielkiéj bucie,
Że Lisardo na ulicy
Stał czekając na wyklucie
Losu swéj awanturnicy
Siedzącéj tam na pokucie,
A ja wiedząc, że jest prawy
Rycerz, byłam bez obawy,
Bowiem w razie ostatecznym
Obowiązkiem mu koniecznym
Było bronić mojéj sprawy.