Ta strona została przepisana.
Feliks.
Więc tu jest mieszkanie damy,
Co czeka na twe przyjęcie?
Lisardo.
Tak jest.
Feliks.
Przystojna powiadasz?
Lisardo.
Jak anioł.
Feliks.
I z ojcem mieszka?
Lisardo.
Tak.
Feliks.
Mów! Ciekawość mię pali,
Tu cię zamknięto w téj sali?
I z nią to rozmawiałeś,
Gdy schroniła się przede mną?
Lisardo.
Z nią.
Feliks.
Zważ, może źle dojrzałeś.
Czy to ta sama ulica?
Noc mamy niezwykle ciemną,
Bo ani skrawka księżyca.
Przypatrz się: Domy te same?
Lisardo.
Ależ tak. Ot, okiennica.
Tutaj znak mam dać, tę bramę
Mi otworzą.
Harbuz (n. s.).
Zapamiętam.
Feliks.
To okno — ta brama. — Nieba!
Łaski; gniewu nie opętam,
Lauro, tegoż było trzeba!
O ty po dwakroć fałszywa!
Lisardo.
Cofnij się, znaku czekają,
Po którym mię poznać mają.
Feliks.
Powiedziałeś jednakowo —