Ta strona została przepisana.
SCENA XIII.
(Wchodzi Lisardo, niosąc Marcelę na rękach).
Lisardo.
Niech cię, pani, nic nie straszy.
Ten, co tu pukał do bramy,
Pewny jest; bać się nie mamy
Czego.
Marcela.
Lisardo, opiece
Waszéj cała się polecę,
Oraz rycerskości waszéj.
W twym domu będę bezpieczna.
Lisardo.
Dobrze, lecz iść nam konieczna
Z przyjacielem mym, co czeka.
Marcela.
Z Feliksem?
Lisardo.
Tak.
Marcela.
Czekaj, proszę!...
Lisardo.
Boisz się tego człowieka?
Prędzej, prędzej, męki znoszę.
Feliks?
Feliks.
Kto tam?
Lisardo.
Me nieszczęście!
Feliks.
Cóż to? — Jak się niepokoję! —
Lisardo.
Zaledwośmy ja i pani
Znaleźli się sami dwoje,
Kiedy najniespodziewaniéj
Ojciec jéj wraca i pięście
Na drzwiach stępiwszy, drzwi łamie
I wypada na mnie z bronią,
Na szczęście światło zagasło
I ciemności nas osłonią.