Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Dramata (1887).djvu/204

Ta strona została przepisana.
SCENA IV.
(Wbiegają Fabiusz i Lelio ze światłem, oraz służba z bronią).
Fabiusz.

Choć starcowi brakło sił,
Siły jeszcze na skazanie
Hańby honorowi stanie.

Lisardo.

Wstrzymaj, panie, twe zapędy,
Bo mi nikt nie przejdzie tędy.

Fabiusz.

Ha, bezczelny! Szpadą sobie
Drogę przez twą pierś wyrobię.

Harbuz.

Masz, nieszczęśliwy Harbuzie,
Skończyłeś szpiegi na guzie.

Lisardo (n. s.).

Feliks pewno już daleko.
Nim poznają mię w téj hecy,
Lepiéj może podać plecy.
To nie podłość, lecz przezorność.

(Ucieka).
Fabiusz.

Zaczekaj, łotrze, zaczekaj.

Harbuz.

Jaka zdrada i potworność
Zostawić tak... O ja bieden!

Lelio.

Jeszcze tutaj został jeden.

Feliks.

Więc nie czekaj, Lelio; — zabij!

Harbuz.

Zatrzymaj się!

Fabiusz.

— Ktoś jest taki?

Harbuz.

Nie zabijajcie sieroty!
Jestem — niewczesny ciekawiec.

Fabiusz.

Rzuć szpadę! Ja was, łajdaki!...

Harbuz.

Ależ chętnie, panie złoty!