Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Dramata (1887).djvu/206

Ta strona została przepisana.

Wyczerpałaś chyba do dna
Mą cierpliwość.

Laura.

— Mówi do niej.

Feliks.

Nic cię teraz nie obroni.
Jesteś niewierna, okrutna,
Zdradna, kłamczyni wierutna,
Już mi chyba teraz w oczy
Nie powiesz, że mi się mroczy!

Marcela.

Ha, teraz widzę, już po mnie.

Laura (n. s.).

Tak, niezawodnie, to ona.
Co dziś przyszła zakwefiona.

Feliks.

W méj mocy rada nierada
Poznasz, jak się płaci zdrada.
Więc na to tyle cierpiałem,
I na to tyle kochałem
Z niehamowanym zapałem
Tę, co mi serce dziś kraje?

Laura (n. s.).

Czy nie słyszysz? Sam wyznaje,
Że ją kochał. Ha, tyranie!
Cierpliwości mi nie stanie.

(Chce biedz).
Sylwia.

Gdzie biegniesz?

Laura.

— Krew mi się ciska
Do serca. Chcę słuchać zblizka.

Feliks.

Światła!

Kowalik (za sceną).

— Idę, proszę pana.

Marcela.

Gdy je przyniesie, co pocznę?

Feliks.

Nie odpowiadasz mi? Prawda,