Nie zachodzić, a siedzieć w Kastylji.
Henryku, bracie mój!
Królu!...
Ocknął się?
W jednéj minucie
Stracił puls, kolory, czucie.
Jaki nam cios!
Ile bólu!
Śpiesz, don Ariasie, bezzwłocznie
Do téj kwinty niedalekiéj,
Gdzie nam należnéj opieki
Nie odmówią; infant spocznie
Po upadku, przyszedłszy do siebie.
Mnie zaś zaraz konia dawać:
Trudno mi tutaj zostawać
Dłużej, bo choć w téj potrzebie
Winienbym, aż się przesili
Stan ten, nad brata wezgłowiem
I nad tem szacownem zdrowiem
Czuwać, dziś chcę być w Sewili.
Tam pomyślnych wiadomości
Oczekuję.
Król surowy:
Tu oto dokument nowy
Hartu czyli nieczułości.
Kiedyż-bo tak brat rodzony
Nieludzko i niełaskawie
Odchodzi brata?...
Szalony!
Zmilcz i zważ, że jeśli ściany
Mają uszy, las też żyje
I ma wzrok, my mamy szyje,
A katowi topór dany.
Jeżeli wam się podoba,