Mam w stajni konia, srokacza.
Gwiazdka na czole oznacza —
Bo i nad stadnicze gniazda
Świeci zła lub dobra gwiazda —
Że się w służbę wam przeznacza.
Rumak, panie, istny cud:
Jędrnych piersi, mocnych bark,
Krótką głowę ma i kark,
Jak z marmuru kuty przód,
Smukłą nogę, lekki chód,
Elementa wszystkie zlały
Nań swą dzielność i zapały.
Bo ma z przyrodzenia cech
Ziemią ciało, żarem dech,
Morzem pianę, wiatrem cały.
Doprawdy, nieladajaka
Rzecz, co lepsze, dojść odrazu:
Czy rumak według obrazu
Zmienion w rybę, płomień, ptaka,
Czy obraz takiego rumaka.
Tu ja wchodzę, więc precz konie.
Niech mi wasza poda dłonie
Mość książęca, albo nogi.
Korzę usta do podłogi...
Odejdź stąd, głupcze, wygonię.
Pozwól, — nie jest bez humoru.
Żądano tutaj srokacza.
A z czego sens się wytacza,
I mnie, jego sobowtoru.
Ktoś jest?
Nie poznasz z ubioru
I stylu, jaki mój czyn?
Kokin, Kokinowy syn,
Pałacu tego masztalerz,
Krajczy koński, bo swój talerz
Z jego garniruję blin,