Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Dramata (1887).djvu/245

Ta strona została przepisana.
Król.

Jakiż to niespodziewany
Powód tak nagiéj odmiany?

Gutierre.

Królu! czyż to nie codzienny
Wypadek, że człowiek zmienny?

Król.

Lecz w takie ostateczności
By wpaść po takiéj miłości,
Racya musi być niezwykła.

Gutierre.

Nie nalegaj, miłościwy
Panie; ja szlachcic godziwy
Mówić źle o nieobecnéj
I niebronionéj kobiecie
Za czyn zawsze miałem niecny.

Król.

Więc istnieją przecie racye!

Gutierre.

Istnieją; lecz pozwolicie
Rzec, że gdyby od wyznania
Zależało nawet życie,
Wypowiedzieć mi zabrania
To, co wiem, rycerska prawość.

Król.

A jeżeli ja chcę wiedzieć?

Gutierre.

Błagam was, panie!...

Król.

Ciekawość.

Gutierre.

Zważcie!...

Król.

Dość proszę; — nie sięgaj
Za mą dobroć, bo na duszę!...

Gutierre.

Błagam, królu, nie przysięgaj.
Strwożony tym gniewu giestém,
Wolę przestać być, czem jestém,
Niż cień widzieć na twém czole.

Król (n. s.).

Głośno wyznać go zniewolę,
Prawdę zdołam tak wybadać.