Ta strona została przepisana.
Fedora.
Słowiczeńku, śpiewaj pięknie.
Pod cyprysów szatą ciemną,
Śpiewaj jeszcze, zostań zemną,
Lub mi serce z żalu pęknie.
Hiacynta.
Przestań piosenki, Fedoro.
(Patrząc na śpiącą Mencię).
Na tę głowę smutkiem chorą,
Sen pocichuteńku spłynął
I w podrażnionéj fantazyi
Smutek przed nim skrzydła zwinął.
Odejdźmy wszystkie, — nie budźmy.
Fedoro.
Nie dajmy szmerom okazyi
Zostając tutaj.
Hiacynta (n. s.).
My wróćmy
Do okazyi, co tam czeka.
Westchnienia słychać zdaleka.
O sługi! Ileż to cnót
Od waszych zginęło psót!
(Wychodzą).
SCENA III.
(Wchodzi don Henryk).
Henryk.
Została sama; me zmysły
Całe w lęku nad nią zwisły,
Że mi zniknie jak śród marzeń.
Korzystajmy ze skojarzeń
Losu; stan jéj wspiera śmiałość.
Piękna Mencio!
Mencia (budząc się).
Ha, mój Boże!...
Henryk.
Niechaj cię — piękna — nie trwożę.
Mencia.
Co takiego?