Zuchwałość,
Którą tyle lat tłómaczy
Méj nadziei i rozpaczy.
Wy książę...
Nie lękaj się!
Śmieliście...
Nie gniewaj się!
W ten sposób...
Wstrętem mię nie karz!
Do mego domu zawlekasz
Wstyd, kobietę upokarzasz
Uczciwą i tak znieważasz
Z zacném imieniem wasala?
Twoje słowo mię ocala,
Wszakże radziłaś mi sama
Zbadać, czy się owa dama
Nie uniewinni, tak srodze
Dotknąwszy mię; — więc przychodzę.
Ten mój błąd rzeczy nie zmienia.
Jeśli chcę uniewinnienia,
To nie myśl wysokość wasza,
Bym płaciła je honorem.
Ważąc się na to szaleństwo
Koniecznie-ż muszę obrażać
Twoje cześć i dostojeństwo?
Łowy me były pozorem.
Nie przybyłem oczywiście
Za uśpioném ptactwem łazić.
Albo czekać, rychło miłym
Ćwierknie śpiewem na dnia przyjście
Do ciebie, czaplo, śpieszyłem,
Co tak dumnie wzniósłszy głowę