Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Dramata (1887).djvu/258

Ta strona została przepisana.

Dzieląc dyskurs mój na ćwierci.
Wiem, — król mi już szyje buty.
To dobrze; lecz pan mój zamrze
Don Kichotem; śmiać się mam-że?
Ja w butach — a on bez buty!

Mencia (do Gutierra).

Obiad twój nie będzie suty;
Oczekiwałam tak długo,
Że będzie wielką zasługą,
Jeśli teraz ucztę złożę.

Gutierre.

Sługa która iść nie może?

Mencia.

A ja nie jestém twą sługą?
Być nią wszak miłość mi każe.
Hiacyntę ku pomocy
Biorę.
(N. s.). Honorze mój, mocy
Dodaj mi, bo się na wraże,
Na szalone dzieło ważę.
Co życie kosztować może,

(Odchodzą obie).
Gutierre.

Ty się bawisz znakomicie,
Kokin, a nie myślisz o tém,
Że musimy być z powrotém
W naszéj wieży już o świcie,
Patrzaj, nocy ciemność blednie.
Ja pójdę, a ty do rana
Zostań.

Kokin.

Mam ja tu dla pana,
Choć pod moją czaszką biednie,
Koncept przedniejszy nad przednie.
Życie panu nim ocalę.
Koncept, niechże go zachwalę...

Gutierre.

Cóż?

Kokin.

Koncept bez uszkodzenia
Na ciele jak wyjść z więzienia.